Gdy parę dni temu byliśmy w Karpaczu, w restauracji przyjaznej osobom na diecie bezglutenowej (już nie istnieje), Zosia zamówiła naleśniki z malinami na ciepło. Bardzo jej smakowały, choć cena jak za dwa naleśniczki była kosmiczna – 14 zł… Po powrocie Zosia poprosiła, bym przygotowała w domu to samo danie. I wtedy postanowiłam poeksperymentować z nowym przepisem.
– 100 suchej kaszy jaglanej przebranej z glutenowych ziaren;
– 100 g tapioki lub bezglutenowej skrobi kukurydzianej (użyłam ziemniaczanej);
– 1 łyżka siemienia lnianego złocistego plus 3 łyżki gorącej wody (użyłam mielonego bezglutenowego siemienia lnianego Amarello);
– 1 łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia lub pół łyżeczki sody oczyszczonej bez śladowych ilości glutenu;
– 1 łyżka oleju z pestek winogron lub rzepakowego;
– 1 łyżka syropu klonowego (użyłam miodu);
– 250 ml mleka jaglanego o temperaturze pokojowej (użyłam krowiego bez laktozy);
– olej do smażenia;
Kaszę uprażyłam na suchej patelni, zmieliłam ją i wsypałam do miski. Dodałam mąkę ziemniaczaną i proszek do pieczenia. Wymieszałam. Siemię połączyłam z wodą, aż utworzyła się gęsta papka. Dodałam ją do mąki. W osobnej misce zmieszałam mleko w temperaturze pokojowej i miód. Płynne składniki wlałam do mąki i zmiksowałam do konsystencji ciasta naleśnikowego. By uzyskać właściwą konsystencję, dolałam więcej mleka oraz wody gazowanej.
Na patelni rozgrzałam łyżkę oleju. Smażyłam naleśniki z obu stron na złoty kolor. Z tej porcji usmażyłam 8 naleśników.
Zosia asystowała mi przy patelni i niemal sprzed nosa zabierała naleśniki. Układała na nich maliny w syropie z dziadkowej piwnicy. dekorowała listkami mięty i widelcem zanurzonym w soku robiła esy floresy na talerzu. Tak, co podpatrzyła w restauracji, starała się wprowadzić w domu. Czyli nauka nie poszła w las.
Te jaglane, bezglutenowe naleśniki autorstwa MAG (Mama Alergika Gotuje) smakowały wyśmienicie. Były delikatne i lekko puszyste (dzięki wodzie gazowanej). Wiem, że udadzą się doskonale także w wersji wegańskiej (a więc na mleku jaglanym). Ponieważ jednak nie musimy ograniczać mleka krowiego bezlaktozowego, skorzystałam właśnie z niego. Następnym razem przygotuję jednak domowe mleko jaglane, a przepis też znajdę w książce Kasi Jankowskiej. Te naleśniki będą znakomicie smakować z innym nadzieniem: z bitą śmietaną i owocami, z mięsem, białym serem lub z dżemem.
(*) Przepis na bezglutenowe naleśniki jaglane pochodzi z książki „Mama alergika gotuje tradycyjnie” autorstwa Katarzyny Jankowskiej. Zmodyfikowałam go do naszych potrzeb, zaznaczając to odpowiednio w przepisie.