Gdy zaniosłam ten wynalazek do przyjaciół, siedmioletnia Ania z podejrzliwością ujęła go końcówkami palców. Powąchała, polizała, uszczypnęła ząbkami, a po sekundzie cały kawałek zniknął bez śladu w małej buźce…
Tak, słonecznikowo-miodowa chałwa to wczorajszy eksperyment naszej bezglutenowej kuchni. Ekspresowe wykonanie, zdrowe, proste i tanie składniki, dowolne dodatki. Idealny, bezglutenowy deser!
– 400 g słonecznika łuskanego bez glutenu (np. Kresto);
– 8 łyżek miodu (użyłam gryczanego);
– opcjonalnie: trzy garści orzechów laskowych lub włoskich;
– opcjonalnie: 2 łyżeczki kakao lub karobu – po dodaniu kakao należy dodać jeszcze 2 łyżki miodu;
Słonecznik uprażyłam na suchej patelni (trzeba uważać, by się nie przypalił). Gdy ostygł, zblendowałam go wraz z miodem, orzechami i kakao. Nie można blendować zbyt długo, bo z nasion wytłoczy się olej i chałwa będzie nim ociekać :). Nie łudźcie się: nie uzyskacie gładkiej masy, takiej jak chałwa z marketów. Powstała ziarnista, sucha masa, którą włożyłam (lekko dogniatając) do plastikowego pudełeczka i do silikonowych foremek. Po godzinie chałwa była gotowa do degustacji.
Ta bezglutenowa chałwa dobrze smakuje po schłodzeniu w lodówce, ale gdy jest w temperaturze pokojowej, jest bardziej krucha i aromatyczna.
Opakowana w przeźroczystą folię będzie znakomitym drugim śniadaniem do pracy lub dla bezglutenowego dziecka do szkoły. Można ją serwować na podwieczorek, zarówno glutenowym, jak i bezglutenowym gościom. Dzisiaj nasza Zosia wraca z bezglutenowej kolonii. Jestem ciekawa, jak zaopiniuje chałwę?
Od dawna miałam ochotę na chałwę. W sklepie często czytałam ich etykiety i choć nie znajdowałam na nich podejrzanego składu, ani informacji o śladowych ilościach glutenu, to nie skusiłam się dotąd. Nie znalazłam też chałwy z napisem: bezglutenowa.
I już nie muszę szukać :). Ta słonecznikowa szczególnie mnie cieszy, bo słonecznik zawiera sporo białka, tłuszczu, a przede wszystkim potrzebnych celiakom witamin z grupy B. Nie brak mu także witamin A, E oraz D, cynku, żelaza, wapnia i potasu. Nasz Antek garściami zajada słonecznik z paczki, Zosia uwielbia świeży, taki z ogrodu. Ten, niestety, jest dostępny tylko latem. Jeśli więc Zosia polubi moją chałwę, będę jej mogła o każdej porze roku serwować garść witamin, zamkniętą w domowym, słodkim i zdrowym batoniku.
A niebawem przećwiczę chałwę sezamową….